Ogród jest dla mnie czymś nieodłącznym, czymś związanym bezpośrednio ze mną. Dlatego też, w listopadzie było mi smutno, że trzeba zakończyć sezon, skopać zmęczoną od słońca ziemię, która dała mi w roku 2012 wiele plonów. Ale rozumiem, tak jak pory roku się zmieniają, tak i ogród się przeistacza - ma swój okres odpoczynku, urlopu, wakacji...
Próbując wytrzymać jakoś bez roślin hodowanych na zewnątrz, znowu podjęłam próbę zajęcia się kwiatami doniczkowymi. Wcześniej, nie chciałam nawet słyszeć o nich, bo uważałam, że i tak mi się nie uda ich utrzymać i odhodować. I tak też było, dlatego się zniechęcałam szybko i było mi z tym źle. Pomyślałam - dlaczego nie może mi iść tak dobrze z kwiatami? Więc, gdy przyszedł nowy rok, tak i przyszły nowe próby i marzenia. Na dzień dzisiejszy mam jednego storczyka i muchołówkę(miałam też hiacynta, ale chyba jego zapach jest dla mnie za ciężki, więc gdy zakwitł - oddałam go mamie. Mam nadzieję, że reszta też będzie się dobrze trzymać w moim niedużym pokoju.
No i nie wytrzymałam do lutego i zaczęłam siew już w styczniu.
ADENIUM OBESUM
-wcześniej położyłam na namoczonym waciku i przykryłam folią z dziurkami-
-położyłam dodatkowo na kaloryferze-
-gdy tylko skorupka nasiona pękła, przełożyłam je do ziemi-
GOYA I FIGA
-j.w.-
MORWA CZARNA
-j.w.-
CESARSKIE DRZEWKO SZCZĘŚCIA
-j.w.-
A na koniec, zdjęcia liczi, o którym pisałam w poprzednim poście, czyli z 8 stycznia. Powoli idą w górę, wybijają się z całych sił i to mnie właśnie cieszy.
Mają śliczny, różowawy kolor. Ciekawa jestem, jaki będą miały później :)
Podzielam Twój zapał do chodowania roślinek, ja też lubię patrzeć jak one tak rosną i rozwijają się na naszych oczach. Można obserwować tyle różnych ciekawych "obrazków" :)
OdpowiedzUsuń